Jakoś tak lubimy wodospady. Nawet bardzo! A, że należymy do osób, które lubią je eksplorować trochę tego dnia zmokniemy! Taki już urok dużych wodospadów i naszych wypraw. Bo te, które odwiedzimy robią naprawdę duże wrażenie! Nie tylko wysokością ale także miejscami w jakich się znajdują. Każdy jest inny, niepowtarzalny, każdy opowiada inną historię i wzbudza inne emocje.
Historię naszej wyprawy opowiadamy na żywo w filmie powyżej!
Wodospad Seljalandsfoss
Naszą wodospadową wyprawę zaczynamy od wizyty wodospadu Seljalandsfoss. Znajduje się on zaraz obok głównej drogi nr.1 na Islandi. Dobra lokalizacja i łatwy dostęp do tego miejsca sprawia, że jest tutaj dość tłoczno. Choć ten cały tłum jakoś bardzo nam nie przeszkadza. Może dlatego, że dróżki prowadzące obok wodospadu oraz za nim są w większości dość szerokie a ludzie zdają się zachowywać kulturalnie. Każdy zna swoją kolej stojąc w kolejce do zdjęcia, jeśli ktoś chce pobyć tam dłużej przesuwa się innym z drogi itd. Nie da się nie zauważyć, że bardzo duża ilość turystów, można by nawet powiedzieć, że połowa to Azjaci. Zwykle ubrani w porządne kurtko-peleryny jednego, jaskrawego koloru, ( króluje kolor żółty ale zdarzają się też białe) idealne do zdjęć na tle islandzkich krajobrazów!
Parking na tym terenie jest płatny. Ale nie narzekamy bo zaraz obok znajdują się czyste toalety (przynajmniej w czasie kiedy my byliśmy były czyste), sklepik gdzie można kupić za drogą herbatę czy inne rzeczy. Dla spragnionych zawsze jakaś pomoc, my na wyprawy zaopatrujemy się w pyszną, zimną islandzką wodę z kranu (podobno bardzo zdrowa) oraz herbatę w termosie! Droga do wodospadu jest bardzo łatwa i oznakowana. Nie tracąc czasu ruszamy od razu.

Aby zobaczyć prawdziwe piękno wysokiego na 60m wodospadu Seljalandsfoss warto spacerować obok niego powoli, eksplorować dostępne dróżki a za samym wodospadem zatrzymać się na chwilę i obejrzeć go z każdej strony. Dlaczego? To polecałabym właściwie przy każdym wodospadzie, nie tylko tym. Wodospady z każdej strony wyglądają inaczej i aby zobaczyć ich prawdziwe piękno lub złapać idealny kadr (tutaj do miłośników fotografii) warto obejrzeć go pod każdym kątem.
Nie ukrywam, że wybierając się do wodospadu Seljalandsfoss musicie brać pod uwagę to, że będzie mokro! Są części trasy gdzie jest w miarę znośnie a są takie gdzie dosłownie ubranie przemaka w kilka sekund. My nie do końca zdajemy sobie sprawę z ilości wody unoszącej się w powietrzu, więc nie ubieramy peleryn. Kurtki są troszkę przeciw deszczowe, więc jakoś wychodzimy z tej wycieczki znośnie. Zbliżając się do końca przejścia, mijamy miejsce nierówno ułożonych dużych kamieni i skał gdzie trzeba się trochę wspinać. Na górze zaliczamy punkt widokowy (drewniany dość duży podest) i schodzimy schodami w dół. Cała trasa bardzo nam się podobała i jakoś tak dopadła mnie ciekawość i chęć zobaczenia tego miejsca zimą!

Wodospad Gljúfrafoss
Czas na kolejny wodospad. Nie do końca zdajemy sobie sprawę, że następny jaki przyjdzie nam odwiedzić to ten, który BARDZO, ale to BARDZO chciałam zobaczyć. Natrafiłam na jego zdjęcia w internecie robiąc research do podróży na Islandię. Niesamowicie zafascynował mnie jego wygląd oraz nietypowe miejsce w jakim się znajduje. Wodospady zwykle spotykamy na otwartej przestrzeni, ten był totalnie ukryty i znajdował się w jaskini. Nie spodziewałam się, że znajduje się tak blisko Seljalandsfossa a dostęp do niego jest taki łatwy. Ok, może omijając fakt, że aby dostać się do jaskini trzeba pokonać niewielki dystans idąc po niestabilnych, nierówno rozłożonych kamieniach wzdłuż rzeki . Woda nie jest bardzo głęboka ( max do kolan, w najpłytszych miejscach powyżej kostek) ale wystarczająco by tracąc równowagę przemoczyć sobie buty. Ułatwieniem może być skalna ściana o którą możemy się opierać. Dodatkowym utrudnieniem jest tutaj fakt, że przejście to jest jednokierunkowe. Jeśli idą dwie osoby w przeciwnych kierunkach ktoś musi zawrócić i ustąpić przejścia drugiej osobie.

Pomimo tego wszystkiego muszę przyznać, że wejście do jaskini nie uważam za jakąś wielką trudność. Dodatkowo, co oczywiście jest dużym plusem, mało osób tutaj dociera. Powodem może być to, iż wodospad ten znajduje się w ukryciu i jeśli ktoś nie wie o jego istnieniu a nie jest jakoś specjalnie nastawiony na eksplorację okolic, chwilę po obejrzeniu Seljalandsfossa, po prostu wraca do samochodu! Ja osobiście polecam wycieczkę do wodospadu Gljúfrafoss. Jest to jeden z piękniejszych wodospadów jakie widziałam! Chętnie wróciłabym tam jeszcze tysiąc razy!
Wodospad Skógafoss
Po wizycie w tych dwóch miejscach wracamy do samochodu by po koło 30min jazdy dotrzeć do kolejnego, tym razem jednego z najpopularniejszych wodospadów w południowej Islandii. A mowa tutaj o słynnym Skógafoss!

Skógafoss jest tak wielki, że widać go już z drogi głównej! Tutaj peleryny poszły w ruch od razu kiedy tylko stanęliśmy na drodze prowadzącej do wodospadu. Dopiero podchodząc bliżej zdajemy sobie sprawę jak wielka siła w nim tkwi. Te tony spadającej w dół wody, miliony kropelek unoszących się w powietrzu, często formujących się w chmury i bardzo głośny szum. Byliśmy pod wrażeniem! Spodobało mi się to do tego stopnia, że postanowiłam podejść a właściwie wbiec pod te kłęby chmur – kropelek wody, jak najbliżej wodospadu tylko się tylko da. Stojąc na samym brzegu, walcząc z mocnym wiatrem, który podwiewał pelerynę na wszystkie strony przemokłam totalnie! W tamtym miejscu ciężko było oddychać a co dopiero otworzyć oczy! Woda dostawała się wszędzie, było zimno ale tak zaje….cie, że ten “wbieg” pod wodospad powtórzyłam kilka razy!

Obok wodospadu Skógafoss znajduje się też ścieżka prowadząca w górę gdzie możemy podziwiać go z innej perspektywy. Trochę dalej, idąc wzdłuż rzeki znajdują się jeszcze mniejsze jego siostry i bracia. My tego dnia chcąc zobaczyć jeszcze jeden wodospad rezygnujemy z wycieczki na górę.
Wodospad Kvernufoss

Nie wiele osób wie, że zaledwie 6 min samochodem od słynnego Skógafossa znajduje się ukryty w przepięknym kanionie, wyglądającym jak z kadru filmu Parku Jurajskiego 30 metrowy Kvernufoss! Nie pewni czy to aby trafiliśmy w dobre miejsce, zostawiamy samochód na nie do końca oznakowanym parkingu i podążając za nawigacją po około 15-20min marszu docieramy do miejsca gdzie pojawia się pierwszy widok na wodospad. Teraz mamy pewność, że jesteśmy w dobrym miejscu! Musze przyznać, że sceneria kanionu z wodospadem robi o wiele większe wrażenie niż samo przejście za niego. Choć grupa fotografów na którą natrafiliśmy podczas tej wycieczki usytuowała się właśnie za nim spędzając tam dość dużo czasu robiąc zdjęcia. Zapewne kadr z tamtej perspektywy mieli niesamowity ale ponieważ było to dość wysoko, nie wchodziliśmy tam. W porównaniu do poprzedników, wejście za Kvernufoss nie skutkuje przemoczeniem! Nie potrzeba tutaj nawet peleryny. No chyba, że pada deszcz 🙂

Cała ta wyprawa do Islandzkich wodospadów była dla nas magiczna, pełna dobrej zabawy i pięknych widoków. Film z tej wyprawy pokazujący trochę więcej niż zwykły tekst znajdziecie na początku tego posta lub Tutaj [Klik].